DZIEŃ 1
Pierwszy dzień obozu zaczął się dla nas bardzo wcześnie, gdyż już punkt o 2:00, gdy większość uczestników zebrała się pod Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w Aleksandrowie Łódzkim. Szybkie ważenie bagaży zwiastowało, że na lotnisku będzie wesoło, my jednak niczym nie zrażeni zapakowaliśmy się ochoczo do busa i wyruszyliśmy w drogę.
Zanim zdążyliśmy dobrze ułożyć się do snu, już trzeba było wysiadać – kto by pomyślał, że katowickie lotnisko jest tak blisko Łodzi!
Na miejscu dołączyła do nas reszta uczestników, Prezes Kamil rozdał każdemu zestaw supli, w które zostaliśmy zaopatrzeni przez sponsora – firmę High5, zrobiliśmy pierwsze wspólne zdjęcie, z trudem obejmując na nim wszystkie nasze pakunki i… zaczęło się! Największa operacja logistyczna w dziejach ludzkości pod kryptonimem „nadbagaż”. ?
Wszyscy biegali dookoła rozkładając możliwie jak najrówniej dodatkowe kilogramy pomiędzy torby, tak by nikt z obsługi lotniska nie zauważył nic podejrzanego, jednak nie było to takie proste, tym bardziej, że czas pozostały do wylotu nieubłaganie się kurczył. W momencie, gdy zrezygnowana pani obsługująca punkt nadawania bagaży machnęła ręka wypowiadając znamienne słowa „dobra, dajcie to”, zostało nam go dokładnie 12 minut… Pierwsze małe zwycięstwo tego obozu i jak tak teraz o tym pomyślę, to również pierwszy zrealizowany trening, przygotowujący nas do triathlonowych stref zmian! ?
Lot upłynął dość sennie (nasz fotograf Bartek nie omieszkał tego uwiecznić ?), z krótkimi przerwami wypełnionymi narzekaniem naszego fizjoterapeuty Igora, dlaczego to trwa tak długo i czy nie mogliśmy jechać do Spały. ?
5 godzin później drzwi od samolotu otworzyły się, a nas uderzyła fala gorąca – dotarliśmy do raju, w którym mieliśmy spędzić najbliższych 8 dni!
Nim zdążyliśmy połączyć się z lotniskowym Wi-Fi, podstawiono dla nas autokar, którym dotarliśmy do hotelu. Po szybkim posiłku, rozpakowaniu się i skręceniu rowerów nadeszła pora na spotkanie powitalne, a następnie pierwszy trening teoretyczny – naukę jazdy w grupie kolarskiej.
Niezastąpiony Trener Ludwik omówił sposoby sygnalizacji oraz komunikowania się podczas treningu grupowego, rodzaje wachlarzy kolarskich, a także zasady i rady dotyczące podjazdów i zjazdów – co jak co, ale płasko na Kanarach nie jest, więc z pewnością się przyda! ?
Po wykładzie niezwłocznie udaliśmy się w teren. Pierwszy dzień poświęciliśmy na aklimatyzację, więc przejażdżka zajęła jedynie około godziny, jednak była to świetna okazja, aby przećwiczyć nowo nabyte umiejętności. Do hotelu wróciliśmy w tym samym składzie, w jakim z niego wyruszyliśmy, więc egzamin został zdany na 5 z plusem! ?
Ostatnim punktem pierwszego dnia było integracyjne wyjście na miasto. Przy lokalnych smakach mieliśmy okazję poznać się, pośmiać i naładować akumulatory przed czekającą nas tu w najbliższych dniach ciężką pracą – to będzie dobry tydzień! ?