DZIEŃ 3
Zmęczenie na obozie na Lanzarote nawarstwia się z każdym kolejnym treningiem, nie przeszkodziło nam to jednak stawić się w komplecie na kolejnym porannym rozruchu.
Dziś był on zdecydowanie lżejszy niż dzień wcześniej, bo i treningi, które mieliśmy w planach zapowiadały się dużo bardziej wymagająco.
Oprócz delikatnego truchciku oraz ćwiczeń gibkościowych wykonaliśmy serię ćwiczeń z taśmami, które miały za zadanie zmobilizować górne partie ciała. Tę ostatnią sekcję poprowadził oczywiście nasz niezastąpiony fizjoterapeuta Igor.
Zadania rowerowe na ten dzień otrzymaliśmy bardzo różnorodne. Igor z Michałem wyruszyli na trening pół godziny przed resztą, z zamiarem wykręcenia 3h. Pozostali rozpoczęli jazdę standardowo o 10:30.
Grupa trenera miała na celu opanowanie techniki podjazdów i zjazdów, natomiast pozostali, w kilku grupkach w zależności od zaawansowania wyruszyli w głąb wyspy. Nie umawialiśmy się wcale, jednak dziś, nauczeni przykrym doświadczeniem z powrotu do domu pod wiatr dnia wczorajszego, w większości zdecydowaliśmy się na podróż na północ.
Najdalej dotarły Basia z Julką, które na rowerze spędziły prawie 5 godzin. Miały one dzięki temu okazję spojrzeć na świat ze spektakularnego punktu widokowego Mirador del Rio, z którego roztacza się widok na znajdujące się w dole kanaryjskie miasteczka oraz sąsiednią, maleńką wysepę – Graciosę. W drodze powrotnej nie omieszkały również wstąpić do restauracji na tradycyjny kanaryjski obiad. Podobno serwowana tu zupa ziemniaczana z ciecierzycą, mięsem i marchewką to istne niebo w gębie, dziewczyny polecają!
Po południu kolejny raz czekała na nas zakładka – 3 kilometrowe odcinki rowerowe przeplataliśmy 1-kilometrowymi biegowymi. Duża liczba zmian podczas treningu pozwoliła nam też obyć się z tym elementem triathlonu. Każdy wykonał tyle powtórzeń, ile był w stanie (lub ile pozwolił mu trener ?), po czym wspólnie udaliśmy się do pokoi na zasłużony odpoczynek.
To dopiero trzeci dzień zgrupowania, a my już czujemy jak rośnie nam moc, zobaczycie w sezonie! ?