W pierwszy weekend października pogoda postanowiła nas wszystkich rozpieścić. Bieganie wczesną jesienną porą w promieniach słońca nie tylko należy do przyjemnych, ale także dostarcza wielu walorów estetycznych – barw czerwieni, złota i brązu. Nasi zawodnicy wybrali dwa niezwykle ciekawe wydarzenia, które wpisują się do kanonu niecodziennych destynacji biegowych w Polsce. Mowa tutaj o biegu w ogrodach botanicznym (w sobotę) i zoologicznym (w niedzielę).
W pięknym łódzkim Ogrodzie Botanicznym wystartowały dwie rodziny: Kaźmierczaków oraz Kowalskich. Głowy rodzin – Szymon i Marcin oglądali swoich synów na podium tego biegu! To wspaniałe przeżycie!
Tata Szymon zabrał całą rodzinkę na botaniczną piątkę i pokazał świetną formę osiągając drugi najlepszy wynik w karierze, czyli 22:16, a do tego zajął 4. miejsce w swojej kategorii wiekowej. Maciek – syn Szymona, w klubowych barwach pięknie prezentował się na 3. miejscu w kategorii wiekowej. Nie mamy wątpliwości, że kolejne sportowe pokolenie dzielnie i pracowicie dąży do reprezentowania kraju w triathlonie.
Ciekawe czy Mateusz – syn Marcina, ma takie same predyspozycje do błyskawicznej regeneracji jak Tata i niebawem odbierze Tacie tytuł mistrza klubu! Na pewno szybko się o tym dowiemy! Tymczasem Mateusz podczas biegu zameldował się szybciej niż Marcin z czasem 22:22. Tata Marcin przybył tylko 24 sekundy za synem. Obaj panowie zapisali w rodzinnych kronikach biegowych nowe życiówki. A do tego Mateusz był niepokonany w swojej kategorii wiekowej, przez co stanął na najwyższym stopniu podium!
Michał z Laurą uczestniczyli w biegu WildRun – ratujmy zwierzęta Azji, który przede wszystkim zorganizowany był w celu charytatywnym, aby chronić zagrożony gatunek, czyli panterę śnieżną. Do pakietu organizatorzy dołączyli możliwość zwiedzania wrocławskiego ZOO, tak więc nasza klubowa para skorzystała z tej okazji i odwiedziła żyrafy, słonie, tygrysy. Do tego postanowili przejść się po Afrykarium będącym “must visit” we Wrocławiu, a w nim… zobaczyli cztery śpiące hipopotamy, zastanawiali się nad czasem pingwinów i płaszczek na 100m, a także omówili z żółwiami lądowymi strategię w biegu na 10 km.
Trasa biegowa była nieziemsko atrakcyjna oraz zawiła. Prowadziła przez niemal cały teren ogrodu, dzięki czemu uczestnicy ścigali się wśród szczekających pawianów, jedzących wielbłądów, zdziwionych lam, pływających fok i knujących pingwinów. Michał wystartował niczym lampart. Wyrwał przed swoich rywali, którym napędził strachu, że łatwo nie będzie. Laura zaś stwierdziła, że najważniejszym było to, aby zobaczyć jak najwięcej zwierząt. Wielkie zdziwienie ogarnęło ją, gdy zobaczyła przy fokach czekającego na nią Michała. Cel z zapamiętania zwierzaków szybko zmienił się na wykręcanie życiówki z zającującym ją Michałem. Rok temu Kosior zajął II miejsce podczas WildRun, ale w trakcie wyścigu nie skupiał się na zwierzętach! Tym razem nadrobił straconą możliwość… i był zachwycony! Laura zrobiła życiówkę 54:08! To pokazuje, że warto czasami zwolnić i wraz ze swoją drugą połówką, wywołując ogromny uśmiech na jej twarzy, razem wbiec na metę…
Klub CelIronman to nie tylko wyniki i osiągnięcia, ale także wartości, które zawodnicy przekazują sobie nawzajem, a także kolejnym pokoleniom … 🙂